SOŁOWKI
1923-1939
TOMASZ KIZNY
W październiku 1990 roku, wkrótce po pierwszych w historii Związku Radzieckiego demokratycznych wyborach, z inicjatywy Stowarzyszenia Memoriał wzniesiono w Moskwie pomnik upamiętniający ofiary sowieckiego totalitaryzmu – tak zwany Kamień Sołowiecki. Wielki głaz przetransportowany z Archipelagu Wysp Sołowieckich na Morzu Białym spoczął naprzeciwko Łubianki – centralnej siedziby aparatu represji – miejscu, które przez siedem dziesięcioleci budziło trwogę mieszkańców Kraju Rad. W tym czasie na placu Łubiańskim stał jeszcze posąg Feliksa Dzierżyńskiego, organizatora i szefa sowieckiej policji politycznej WCzK. „Żelaznego Feliksa” – symbol czerwonego terroru – usunięto z cokołu w czasie puczu w 1991 roku, ale zanim to nastąpiło, przez bez mała rok oba pomniki stały koło siebie. To sąsiedztwo w pewnym sensie wyznaczało kres epoki, którą w Rosji zapoczątkowała rewolucja październikowa.
Klasztor Sołowiecki w szczególny sposób symbolizuje tragedię, w jakiej pogrążył Rosję bolszewicki przewrót 1917 roku. Wspaniałe sanktuarium prawosławia zamieniono w obóz koncentracyjny, który stał się pierwszą wyspą „archipelagu Gułag”. Sołowki to także symbol niszczenia religii i tradycji, dewastacji kultury duchowej i materialnej Rosji w imię komunistycznej ideologii. Historia klasztoru sięga XV wieku, kiedy prawosławni mnisi wybrali bezludny archipelag jako miejsce pustelniczego odosobnienia. Oddalenie od osad ludzkich i surowa, ale piękna przyroda skłaniały do kontemplacji i modlitwy. W następnych stuleciach na Wyspach Sołowieckich powstał zespół klasztorny, do którego pielgrzymowały tysiące wiernych z całej Rusi. W monasterskiej pracowni malowano ikony, a biblioteka sołowiecka na początku XX wieku liczyła ponad 30 000 książek i starodruków. W klasztornych oranżeriach kwitły kwiaty, a w ogrodzie botanicznym hodowano rzadkie odmiany roślin. Klasztor był także silnym ośrodkiem gospodarczym. Pomimo surowego klimatu mnisi z powodzeniem hodowali bydło i uprawiali rolę. Z wody morskiej warzono sól, flota żaglowców należąca do zakonu pływała po Morzu Białym. Jej załogi zajmowały się handlem, łowieniem ryb i polowaniem na foki. Monastyr miał swoje młyny, tartak, hutę, kuźnię, cegielnię, garbarnię, garncarnię. Mnisi zbudowali suchy dok do remontu statków i wodociąg doprowadzający wodę do klasztoru. U progu XX wieku monastyr posiadał nawet elektrownię wodną i radiostację, rozważano zakup samolotu.
Sołowki były także obronną twierdzą i carskim więzieniem. Zsyłano tutaj innowierców, wolnomyślicieli czy wypadłych z łask carskich zauszników. Ostatni ataman koszowy Siczy Zaporoskiej Piotr Kalniszewski przesiedział w pojedynczej celi o wymiarach dwa metry na metr dwadzieścia sześć lat. Więzienie klasztorne zlikwidowano w 1903 roku.
Katastrofa zaczęła się w 1920 roku, kiedy u bram monastyru pojawili się czerwonoarmiści. Najpierw zarekwirowali zapasy żywności, a wkrótce potem zajęli klasztor i zrobili z niego obóz koncentracyjny dla kontrrewolucjonistów, głównie pojmanych białych żołnierzy i oficerów, oraz sowchoz Sołowki. Zrabowano kosztowności i naczynia liturgiczne, zrzucono dzwony, ścięto krzyże, na szczycie dzwonnicy zamocowano czerwoną gwiazdę. Pod rządami niegramotnych komisarzy gospodarka klasztoru w ciągu trzech lat legła w gruzach. Dla zatarcia nadużyć finansowych jeden z nich podpalił monastyr w 1923 roku. Trwający trzy dni pożar strawił znaczną część pomieszczeń i drewniane kopuły cerkwi sołowieckiego kremla. W tym samym roku zlikwidowano sowchoz i utworzono Sołowiecki Obóz Specjalnego Przeznaczenia SŁON (Sołowieckij łagier osobogonaznaczenija). Mnichów rozpędzono lub aresztowano, cerkwie, pustelnie i budynki klasztorne zamieniono na pomieszczenia dla więźniów i administracji obozowej. Wnętrza świątyń, ikonostasy z dziełami średniowiecznych mistrzów i biblioteka klasztorna uległy dewastacji, a potem zagładzie. Szczątki założycieli klasztoru, pustelników Sawwatija, Germana i Zosimy, wyjęto z grobowców i wysłano do muzeum ateizmu w Leningradzie. Więźniów stłoczonych w cerkwiach na piętrowych pryczach przetrzymywano w strasznych warunkach – byli głodni, zawszeni, zmarznięci. Wojujący ateiści z nadzoru obozowego celowo ustawiali klozety w miejscach zniszczonych ołtarzy. Cerkiew Wniebowstąpienia na Siekirnej Górze zmieniono w sztrafnoj izolator (skrót: szizo), czyli karcer. W lesie na stokach góry wykonywano egzekucje. Miejsce cerkiewnych śpiewów i modlitw mnichów zajęły okrucieństwa strażników obozowych.
Zeków bito drewnianymi pałkami do nieprzytomności, polewano wodą na mrozie, stawiano „na komara” – rozebrany skazaniec musiał znosić ukąszenia tysięcy owadów oblepiających całe ciało. Znęcano się, nakazując bezsensowne prace, jak przenoszenie wody z przerębli do przerębli, na komendę konwoju „czerpać do sucha”, przetaczanie głazów z miejsca na miejsce czy „liczenie mew”, co polegało na tym, że więzień krzyczał z całych sił: mewa raz, mewa dwa… i tak aż do zupełnego wyczerpania. Powszechne było zmuszanie więźniarek przez administrację obozową do współżycia seksualnego. W ramach likwidacji rosyjskiej inteligencji jako „wroga klasowego dyktatury proletariatu” na Sołowki zwożono kwiat rosyjskiego społeczeństwa: filozofów, pisarzy, artystów, naukowców, działaczy politycznych i społecznych, arystokrację, oficerów carskich, przedsiębiorców. W obozie siedzieli także chłopi, rzemieślnicy, robotnicy razem z pospolitymi przestępcami i prostytutkami, które aresztowano w akcjach oczyszczania sowieckiej Rosji.
Na Sołowkach po raz pierwszy niewolniczą pracę ubrano w propagandowy strój „reedukacji przez pracę na rzecz socjalizmu”. Dlatego w łagrze obok poniżenia, głodu, morderczej harówki i śmierci istniała też druga rzeczywistość obozowa: był teatr, w którym występowali więźniowie, wydawano propagandowe czasopismo „Nowyje Sołowki”, grała orkiestra dęta. Na zdewastowanych cerkwiach wieszano portrety Lenina i hasła: „Praca wzmacnia duszę i ciało” czy „Niech żyje wolna i radosna praca”. W 1927 roku przybyła z Moskwy ekipa filmowa nakręciła film przedstawiający życie obozu w różowych kolorach, a w 1929 roku Wyspy Sołowieckie odwiedził Maksym Gorki, który w „Izwiestiach” opublikował apologetyczny artykuł „Sołowki” wychwalający „pracę wychowawczą” OGPU.
Obóz sołowiecki był poligonem, na którym wypracowywano metody stosowane potem w Gułagu na masową skalę. Przede wszystkim szukano sposobów na podniesienie wydajności niewolniczej pracy, począwszy od obietnic przedterminowego zwolnienia, przez ograniczanie racji żywnościowych za niewykonanie normy, a na karcerze czy nawet rozstrzelaniu za odmowę pracy skończywszy. To tutaj Naftali Frenkiel – więzień i jednocześnie pracownik działu gospodarczego obozu, a potem wieloletni wysoki funkcjonariusz Gułagu – miał podobno powiedzieć swoją słynną maksymę: „z więźnia musimy wycisnąć wszystko w trakcie pierwszych trzech miesięcy – a później nic już nam po nim!”1.
Więźniowie obozu sołowieckiego umierali z głodu, chorób i wycieńczenia. Całkowita liczba ofiar Sołowek jest nieznana. Na podstawie dokumentów wiadomo, że na przełomie 1929 i 1930 roku w SŁON przebywało ponad 57 tysięcy więźniów, z czego w czasie sześciu miesięcy zmarły 3583 osoby2.
Początkowo więźniowie Sołowek pracowali tylko na wyspach, ale wkrótce, jak to określił Aleksander Sołżenicyn w „Archipelagu GUŁag”, łagier, niczym tkanka rakowa, zaczął dawać przerzuty na stały ląd. Otwierano filie obozu na wybrzeżu Morza Białego, na Półwyspie Kolskim. W 1930 roku powstał Zarząd Główny Obozów – GUŁag i rozpoczęła się dynamiczna ekspansja systemu łagrowego. Gwałtownie też rosła liczba więźniów. Jeśli w latach dwudziestych praca przymusowa miała przede wszystkim pokryć koszty utrzymania obozów, to w następnej dekadzie więźniów zaczęto traktować jako strategiczne źródło siły roboczej, potrzebne do industrializacji kraju. OGPU, a potem NKWD i kierowany przez te służby GUŁag stały się ważnym resortem gospodarczym państwa, zdolnym do realizacji najważniejszych przedsięwzięć przemysłowych ZSRR.
W 1933 roku, po dziesięciu latach funkcjonowania, łagier sołowiecki został wchłonięty przez większą strukturę rozrastającego się Gułagu – obóz Białomorsko-Bałtycki, potem zamieniony na Sołowieckie Więzienie Specjalnego Przeznaczenia, a w końcu zlikwidowany w 1939 roku. Kiedy ze zrujnowanego klasztoru sołowieckiego wywożono ostatnich więźniów, sieć obozów Gułagu obejmowała już całe terytorium Związku Radzieckiego, a „plemię zeków” (A. Sołżenicyn) osiągnęło liczbę dwóch milionów. Po likwidacji obozu na Wyspach Sołowieckich utworzono szkołę marynarki wojennej, ale niszczenie klasztoru trwało nadal. Władze radzieckie zainteresowały się zabytkiem dopiero w 1967 roku, kiedy na Sołowkach utworzono filię Archangielskiego Muzeum Krajoznawczego, a w 1974 roku Sołowieckie Państwowe Muzeum Historyczno-Architektoniczne i rozpoczęto konserwację tego, co zostało z monastyru. W 1990 roku, dwa lata po obchodach tysiąclecia chrztu Rusi, Rosyjska Cerkiew Prawosławna odzyskała prawa do klasztoru. Na wyspy powrócili mnisi. W sierpniu 1992 roku patriarcha Aleksy II na nowo poświęcił klasztor i celebrował liturgię złożenia w kryptach szczątków założycieli monastyru: Sawwatija, Zosimy i Germana. Po sześćdziesięciu pięciu latach wygnania relikwie pustelników powróciły z Petersburga na Wyspy Sołowieckie. W tym samym roku sołowiecki zespół klasztorny został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO.
Kalendarium historii Sołowieckiego Obozu Specjalnego Przeznaczenia tutaj.
_____
1Sołżenicyn A., „Archipelag GUŁag”, tłum. J. Pomianowski, t. 2, Warszawa 1990, s. 31.
2Pawłow D., „Sołowieckijełagieriaosobogonaznaczenija OGPU. Dokumienty CA FSB Rossii i GAOPDF Archangielskojobłasti”, czasopismo „IstoriczeskijArchiw” nr 5, 2005, str. 70-76.